Autor: Mgr inż. Artur Furdyna
Rzecz o wodzie, krajobrazie i odpowiedzialności za nasze wspólne „dzisiaj”, a także „jutro”
Od kilku dekad Polska, podobnie jak większość krajów na Świecie, mierzy się z narastającym kryzysem wodnym. Nie wdając się w dyskusje nad przyczynami, zmiany klimatu wraz ze skutkami są faktem. Coraz częściej doświadczamy suszy, której konsekwencje odbijają się nie tylko na środowisku, lecz także na podstawach gospodarki, szczególnie rolnictwie. Dlatego czas najwyższy spojrzeć na mokradła z nowej perspektywy, ukrytych w nich usług i korzyści przez nie generowanych.
Paradoks polega na tym, że choć wiemy coraz więcej o funkcjach mokradeł, nadal osuszamy je lub omijamy szerokim łukiem w planowaniu przestrzennym. Dlaczego? Może dlatego, że przez lata kojarzono je z miejscami bezużytecznymi, nieproduktywnymi i trudnymi w zagospodarowaniu. Taki obraz pokutuje zarówno pośród społeczeństwa jak i części administracji różnych szczebli.
Dzisiaj wiemy jedno: mokradła nie są przeszkodą, są narzędziem do rozwiązania problemów.
Ale jak przekonać do tego rolników, dla których ziemia jest przede wszystkim warsztatem pracy, a każda decyzja wiąże się z odpowiedzialnością i ryzykiem ekonomicznym? Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba spojrzeć szerzej: nie tylko na same rolnicze argumenty, ale na całą sieć zależności między człowiekiem, wodą i krajobrazem. Dopiero w takiej perspektywie widać, że odtwarzanie mokradeł jest nie tyle ekologicznym ideałem, co potrzebą – i to potrzebą bardzo praktyczną.

Mokradła jako wspólne dobro
Mokradła pełnią rolę naturalnych zbiorników retencyjnych. To one spowalniają spływ wody, magazynują ją, a gdy zachodzi potrzeba – oddają do otoczenia, chroniąc krajobraz przed powodzią, a gleby przed przesuszeniem. Zapewniają mikroklimat, który znacznie łagodzi ekstremalne temperatury, tak dotkliwe szczególnie dla upraw. Te same mokradła działają jako biologiczne filtry, zatrzymując substancje biogenne. Magazynują też węgiel, ograniczając emisję gazów cieplarnianych.
Jednocześnie są ostoją bioróżnorodności – od zapylaczy, przez ptaki, po mikroorganizmy stanowiące o zdrowiu gleby. Trudno przecenić ich wartość, choć jest to wartość często ukryta i niedostrzegalna w codziennej rutynie.
To właśnie dlatego mokradła można porównać do błękitno zielonej infrastruktury naturalnej – infrastruktury, której nie trzeba budować za miliardy, lecz jedynie pozwolić jej istnieć. W tej perspektywie działania polegające na odwadnianiu nie są neutralne: są kosztowną ingerencją w naturalny system wodny, która prędzej czy później wymaga jeszcze większych nakładów na walkę z jej skutkami.

Krajobraz jako zlewnia – czyli dlaczego woda nie zna granic
Zrozumieć wodę, to zrozumieć krajobraz jako niepodzielną przestrzeń, misę, z której woda spływa głównym odpływem, po drodze utrzymując wszystko, co jej potrzebuje do życia. Zlewnia to przestrzeń wspólnych interesów. To podejście, które pozwala zrozumieć, że każdy fragment krajobrazu wpływa na inny.
Jeśli jeden rolnik odprowadzi wodę z pola jak najszybciej, sąsiad niżej w dolinie prawdopodobnie ucierpi, kiedy ta sama woda zaleje jego łąki po gwałtownej ulewie, inny zaś poczuje niedobór, ponieważ zbyt szybka ucieczka wody ze zlewni skutkuje jej destabilizacją, utratą równowagi prowadzącą do wzrostu ryzyka strat. Mokradła w tej misie pełnią rolę szczególną, mimo że stanowią niewielki procent przestrzeni zlewni, to swoją „budową” i położeniem redukują dotkliwości zarówno niedoborów jak i nadmiaru wody.
Tam, gdzie mokradła znikają, pojawia się susza, która dotyka wszystkich – nie tylko tych, którzy osuszali. Gospodarka wodna to gra zespołowa.
Dlatego ochrona i przywracanie mokradeł nie może być traktowana jako kaprys ekologów. To realna, praktyczna strategia na poziomie lokalnych społeczności i gmin. Samorządy zyskują bezpieczeństwo przeciwpowodziowe i tańsze utrzymanie infrastruktury, mieszkańcy – lepszą jakość życia, a rolnicy – stabilność produkcji.

Woda w glebie – fundament rolnictwa
Rolnictwo jest jedną z pierwszych ofiar skutków zmian klimatycznych. Susze stały się częścią naszej rzeczywistości, a ich skutki dotykają zarówno dużych gospodarstw, jak i małych rodzinnych pól. To właśnie na tym tle mokradła nabierają nowego znaczenia.
Dla rolnika najważniejszym argumentem jest ten, którego nie da się podważyć: ziemia uprawna bez wody traci wartość. By tej straty nie doświadczać, warto, w skali jaką mamy do dyspozycji, działać na rzecz powrotu wody do obszarów, które były podmokłe. Odtworzenie mokradeł i zatrzymanie wody w krajobrazie wspomaga:
- zwiększanie zawartości próchnicy,
- poprawianie struktury gleb,
- stabilizuje plony,
- ogranicza erozję i degradację torfowisk.
Co więcej, wilgotne gleby działają jak bufor bezpieczeństwa. Gdy gleba jest nasycona wodą, rośliny lepiej znoszą okresowe upały, a zimą – mrozy. Rolnik nie musi tak często inwestować w kosztowne nawadnianie czy melioracje.
Ekonomia renaturyzacji – rolnictwo musi się opłacać
Choć argumenty ekologiczne i hydrologiczne zdają się dość mocne, rolnicy myślą przede wszystkim ekonomicznie. I słusznie – gospodarstwo to firma, która musi generować dochód.
Dlatego przekonywanie rolników do renaturyzacji musi opierać się na rachunku korzyści. Odtwarzanie mokradeł może przynieść bezpośrednie zyski.
1. Programy dopłat – realne wsparcie
W ramach Wspólnej Polityki Rolnej istnieją liczne instrumenty wspierające rolników pracujących na terenach podmokłych: dopłaty rolno-środowiskowe, programy retencyjne, wymogi GAEC, a także dodatkowe premie za działania proklimatyczne.
2. Paludikultura – rolnictwo przyszłości
Ta szczególna metoda rolnictwa oparta na użytkowaniu podmokłych obszarów bez ich nadmiernego osuszania, zwana paludikulturą, staje się coraz bardziej atrakcyjna ekonomicznie. Produkcja biomasy energetycznej, materiałów budowlanych czy pasz z roślin bagiennych daje rolnikom dostęp do nowych rynków.
Co istotne – zyski z paludikultury są konkurencyjne, a w warunkach suszy często przewyższają zyski z tradycyjnych upraw.
3. Kredyty węglowe – nowa możliwość dodatkowych przychodów
Odtwarzanie torfowisk redukuje emisje gazów cieplarnianych nawet o 15–20 ton CO₂ na hektar rocznie. Na rynku kredytów węglowych przekłada się to na potencjalnie znaczące przychody. Rolnik nie tylko chroni środowisko, ale również zarabia dzięki rekompensacie za magazynowanie węgla na swoich obszarach.

Odpowiedzialność: wspólna i indywidualna
Żaden rolnik nie działa w próżni. Każde gospodarstwo jest częścią większego systemu – lokalnego, regionalnego, krajowego. Państwo ma obowiązek dbać o zasoby wodne i realizować międzynarodowe zobowiązania środowiskowe. Samorządy muszą chronić mieszkańców przed skutkami ekstremów pogodowych. Społeczności lokalne oczekują czystej wody, zdrowego powietrza i atrakcyjnych terenów rekreacyjnych.
Rolnicy także są uczestnikami tego systemu. Choć często przedstawiani są jako strona obciążana obowiązkami, w rzeczywistości są jednocześnie największymi beneficjentami zmian użytkowania i zarządzania krajobrazem, które chronią wodę.
To rolnicy pierwsi odczuwają skutki degradacji torfowisk i wysychania gleb. I to rolnicy najbardziej skorzystają na ich odbudowie.
Co może naprawdę przekonać rolników?
Ostatecznie sukces renaturyzacji zależy nie od przepisów, lecz od zaufania i poczucia, że ten wysiłek się opłaca. Rolników przekonają cztery rzeczy:
- Pewne i jasne korzyści ekonomiczne – dopłaty, kredyty węglowe, opłacalność paludikultury, stabilność plonów.
- Minimalizacja ryzyka – wsparcie doradców, ekspertów i instytucji; realne ułatwienia w programach.
- Wspólnotowy charakter działań – świadomość, że sąsiednie gospodarstwa, gmina i państwo pracują nad tym samym celem.
- Świadomość, że przywracanie mokradeł jest inwestycją, nie stratą – bo bez wody nie ma rolnictwa.
Od stanu mokradeł zależy przyszłość rolnictwa
W czasach zmian klimatycznych odbudowa mokradeł nie jest luksusem. Jest koniecznością. Woda stała się zasobem strategicznym, a mokradła to jej naturalne magazyny, filtry i stabilizatory.
Przekonanie rolników do ich odtwarzania nie wymaga ideologii, lecz rzeczowej, partnerskiej rozmowy. Trzeba pokazać im, że mokradła są sprzymierzeńcem – nie przeszkodą. Że chronią ich ziemię, pracę i gospodarstwa. Że są inwestycją, która zwróci się w czasie, tak jak każda dobra decyzja gospodarska.
Rolnictwo przyszłości będzie integrowało produkcję z troską o wodę i krajobraz. Odtwarzanie terenów podmokłych to pierwszy krok w tym kierunku. Krok, który warto zrobić wspólnie.

O Autorze:
Artur Furdyna – Absolwent Wydziału Nauk o Żywności i Rybactwa Akademii Rolniczej w Szczecinie, magister inżynier rybołówstwa morskiego, specjalność ichtiolog, ekologia wód.
Po dziesięcioletniej przygodzie z rybołówstwem na morzach, Bałtyku i na Zalewie Szczecińskim powrócił do bardziej naukowego podejścia do tematów rybnych. Od dwudziestu lat zajmuje się ochroną i renaturyzacją ekosystemów rzecznych na Pomorzu Zachodnim. W magazynie „Wędkarski Świat” od 2002 r. prowadzi forum ekologiczne. Aktywny działacz społeczny, przewodniczy Towarzystwa Przyjaciół Rzek Iny i Gowienicy.
Bierze udział w wielu projektach: strażniczych, turystyki przyrodniczej i.in. Współpracuje od lat z WWF Polska, Eko-Unią oraz licznymi stowarzyszeniami przyjaciół rzek. Prywatnie aktywny przewodnik wildlifewatchingu, fotograf i wędkarz.

